31 lipca 2018

Życie jest bardzo kruche. Niech taki smutek motywuje do jeszcze większej pomocy …

Wydawać by się mogło, że po tylu latach działalności społecznej jesteśmy zahartowani, już coraz mniej boli kolejne odejście. Nic bardziej mylnego. Tak samo i wciąż mocno przeżywamy każdy dramat, śmierć. Los umęczonego stworzenia jest jak cierń w sercu, po którym ranę musimy ponownie zaleczać. By nie zostać w smutku, bez sił, bez wiary. By móc znów podnieść głowę i ruszać dalej. Pomagać i wspierać. Pracować na lepsze jutro dla siebie i zwierząt.

Ludzie, którzy przywieźli to biedactwo do naszej zaprzyjaźnionej karmicielki zaczęli zauważać, że w gromadce okolicznych kotów jeden wyraźnie odstaje od reszty. Nie nadąża za swoim rodzeństwem, ma chore oczy. Zawsze ostatni, nieporadny, brudniejszy. W końcu został sam.

Hobbitek mógł mieć dwa i pół, najwięcej trzy tygodnie.

Nad tym maleństwem uroniliśmy kolejne łzy. Ważył ledwie 170 g. Sierść miał sklejoną brudem, oczka zalepione ropną mazią. Poruszał się na 3 nóżkach. Czwartą stanowił  kikutek.

Z tą niepełnosprawnością najprawdopodobniej już się urodził. Nóżka nie nosiła żadnych śladów po wypadku, brak było blizny, ran, zakażonej skóry.

Płakał i szukał schronienia, kogoś do kogo mógł się przytulić. By było mu ciepło, by czuł bliskość, bezpieczeństwo.

Gdy trafia nam się taki trudny przypadek /chorobowy, ortopedyczny/ szukamy pomocy u specjalistów z Przychodni Roch-Vet z Mazańcowic. Rokowania co do przeżycia były ostrożne – mała waga, niedożywienie, koci katar, możliwość zakażenia bakteryjnego, wady genetyczne, pasożyty. Wet. Sylwia uprzedziła nas, że choć może w tej konkretnej chwili nie ma bezpośredniego zagrożenia życia to w perspektywie najbliższych dni może być różnie. Bez wahania jednak  podjęliśmy decyzję, że o Hobbitka walczymy, bo nie wyobrażamy sobie tego inaczej. Gdy decydujemy się na pomoc nie oszczędzamy na opiece, nawet gdybyśmy musieli sięgnąć do własnej kieszeni.

Po pierwszych oględzinach i badaniach sprawdziliśmy czy kocię potrafi jeść samodzielnie.

Bardzo baliśmy się tej próby. Łezki drobne popłynęły, gdy z ogromną chęcią rzucił się na paluszek Pani wet., na którym podała mu odrobinę karmy.

Chcieliśmy wierzyć, że i tej kolejnej kruszynce uda się pomóc. Niestety los chciał inaczej. Zbyt szybko musieliśmy się pożegnać. Tak  bardzo nam przykro.

Po dwóch tygodniach, Hobbitka /bo maleństwo okazało się jednak „dziewczynką”/ bez pożegnania z nami sama wyruszyła w podróż. W lepsze dla niej miejsce. Tam gdzie koty żyją wiecznie, nie znają cierpienia i głodu. Tam gdzie jest piękniej. Ósme Kocie Niebo przyjęło ją w swoje bezpieczne ramiona.

Bądź tam kochana maleńka …

Bardzo chcemy podziękować Pani Beacie, która była opiekunem wirtualnym Hobbisi. Tak nam przykro. Dzięki Pani wsparciu malutka mogła liczyć na najlepszą opiekę.

Dziękujemy też Przychodni Roch-Vet, która okres dwutygodniowego leczenia, hospitalizacji oraz kosztów badań ograniczyła do minimalnego rachunku. Panie wet., które zajmowały się Hobbisią podobnie jak my, w wielkim smutku przeżyły Jej nagłe odejście.

To była taka iskiereczka, która dla wszystkich zdecydowania za szybko zgasła … Już nawet czekał na nią nowy dom …

Niestety troszkę nam brakuje do zapłaty za rachunek – potrzebne jeszcze 287 zł. Może ktoś z Was pomoże ?

Niech Hobbisia cieszy się w Ósmym Niebie wiecznym szczęściem. My, tutaj na ziemi spróbujmy jakoś wspólnie pokryć dług.

Będziemy Wam wdzięczni za każdą pomoc.

Opis/tytuł wpłaty : Ósme Niebo dla Hobbisi

Numer konta naszej organizacji : mBank 46 1140 2017 0000 4202 1012 0220

Wpłaty przez PayPal : https://www.paypal.me/BraciaMniejsi

Wpłaty przez system szybkich płatności Dotpay : https://ssl.dotpay.pl/payment/index.php

ID sprzedającego to: 71972

Stowarzyszenie Humanitarno-Ekologiczne „Dla Braci Mniejszych”

OPP 1% KRS 0000324731 www.braciamniejsi.com.pl

Facebook: https://www.facebook.com/dlabracimniejszych

GALERIA ZDJĘĆ

WJ, ASC, DD

Leave a Reply