Artykuł napisany przez : Ania Hilda-Tatara
Kiedy otwierają się drzwi kociego domu tymczasowego, wita mnie… pies. Nawet dwa. Mała Kropka cieszy się na nasz widok i merda ogonem. Kiedy wchodzimy do pierwszego kociego pokoju, grzecznie wraca na legowisko.
W kocim pokoju obserwuje nas siedzący na oknie, koci król – Sobieski. Pozwala zrobić sobie kilka zdjęć i nagle z godnością zeskakuje z parapetu, kompletnie mnie ignorując.
Na innym oknie siedzi czarna Kleo o żółtozielonych oczach, obok niej kotka o niezwykłym, czarno-rudawym kolorze sierści – Wanilka.
Siedzę przy niej i patrzę, w jaki uroczy sposób je – nabiera na łapkę jedzenie z miski i podnosi do pyszczka. Kleo zeskakuje na podłogę i kilka chwil później siedzi przy gościach, domagając się głaskania i mrucząc głośno. Jej miejsce zajmuje Gabrysia, kotka o zjawiskowych, złotych oczach i puchatym, również czarnym futerku.
Gdy robię kolejne zdjęcia, zabawnie przekrzywia pyszczek i patrzy na mnie hipnotyzująco.
Robię kilka kroków i słyszę nad sobą szelest. Podnoszę głowę i widzę pochylony pyszczek siedzącego na kredensie przecudnego tygryska – Celestynki.
Nieśmiała kicia patrzy na mnie zaciekawiona, wpatrując się w obiektyw swoimi ogromnymi, zielonymi oczami. – Weźmiesz mnie? – zdają się pytać.
Obok niej Sobieski, tak samo jak wcześniej w bezruchu spogląda na aparat. – Dlaczego to robisz? Przecież mnie i tak nikt nie chce – w jego mądrych, kocich oczach jest coś, co łamie serce.
Między kocimi pudełkami przebiega czarno-biała, drobna Hesia. Jeszcze boi się aparatu, nie pozwala sobie zrobić zdjęcia – chowa się między innymi kotami.
Kiedy wychodzimy, żegna nas tęskne spojrzenie wtulonej w kocyk Kleo.
W drugim pokoiku są tylko dwa koty – Bronia i Penny.
Bronia od razu zeskakuje i podbiega do nas, domagając się wzięcia na ręce i przytulenia, mruczy. Penny wpełza pod krzesło, skąd chwilę później wystawia nos, zabawnie trącając Bronię w nogę. Kiedy Bronia wraca na parapet, gdzie bawi się kolorową szmatką, turla, wymachuje łapkami, musimy iść. – Ale jak to? Przecież tak się staram… – nieruchomieje, zdziwiona.
W ogrodzie wita nas pełna energii Mirabelka.
Razem z Kropką zamieniają się w małe psie tornado, goniąc się, tarzając w śniegu i piszcząc radośnie.
Mirabelki wszędzie jest pełno, do każdego się tuli, dla każdego ma tyle miłości, że aż urocza, drobna Renia /Pętelka/ musi wrócić do domu, przytłoczona jej nadmiarem.
Kiedy kończę zdjęcia i chowam aparat, mój wzrok napotyka smutny wzrok Wanilki, siedzącej na parapecie kociego pokoju. Ona wciąż czeka.
Ale ani dumny, zraniony Sobieski, ani płochliwa Hesia czy piękna Gabrysia nie chcą już zapewnień i obietnic. One chcą człowieka. Swojego własnego, osobistego, obiecywanego od dawna człowieka.
To tylko część milusińskich podopiecznych Stowarzyszenia „Dla Braci Mniejszych” ale to te, które są najbardziej potrzebujące. Wiele innych, które znajdują się pod opieką w pozostałych domach tymczasowych organizacji także szuka nowych opiekunów i tęskni za prawdziwym stałym domem.
Wszystkie zwierzęta, bohaterowie artykułu mieszkają razem, w największym z Domów Tymczasowych naszego Stowarzyszenia. Pozostali podopieczni mieszkają z innymi rodzinami tymczasowymi, pod opieką, których cierpliwie czekają na adopcję. Domów takich jest zawsze za mało na ogromną ilość otrzymywanych codziennie zgłoszeń i próśb o pomoc. Dlatego tak ważne jest aby szerzyć ideę powstawania takich miejsc, bo bez nich nie uda nam się realnie pomagać. Bezdomnym zostaną tylko miejsca w Schroniskach albo dalsze zamieszkiwanie na ulicach miasta. Aby zostać Domem Tymczsowym dla potrzebującego, bezdomnego zwierzaka skontaktuj się z przedstawicielami Naszej organizacji. Zachęcamy do adopcji naszych podopiecznych.