Stanisław. Ten domowy mruczek, łagodny i bezgranicznie ufny kot mógł nie
przeżyć bezdomności…

Zaopiekować kota wolno żyjącego, nieoswojonego, pojawiającego się
znienacka i znikającego czasem na długo nie jest łatwo – to wiemy.

Trudno takie zwierzęta leczyć bez złapania na klatkę, bez hospitalizacji.

Ale i to jest możliwe w sprzyjających warunkach i to się robi, przy współpracy
z karmicielami.

Gdy jednak dostajemy w ręce tak ufnego, tak poddanego, tak łagodnego,
domowego, wciskającego się na kolana, tulącego i lgnącego do ludzi kota
jakim jest Stanisław, zawsze się zastanawiamy dlaczego tak długo trwała
Jego bezdomność?… Co było powodem, że do lecznicy, do organizacji, do
dobrych ludzi nie zgłosił Go nikt wcześniej? Bo nawet, jeśli ta ostatnia
dobra dusza w łańcuszku szukała dla niego pomocy i trafiła na nas
przyczyniając się ostatecznie do kresu tułaczki kota to, co powodowało
innymi wcześniej, gdy dokarmiali ale nie myśleli o tym, że kot domowy i
oswojony pozostawiony na bezdomności szybciej niż inne zacznie podupadać
na zdrowiu? Tak, wiemy, organizacje bywają przepełnione i nie mogą
czasem przyjąć kolejnych zwierząt. Ale bezdomne domowe psy i koty przede
wszystkim ma obowiązek  zaopiekować dana Gmina. Pamiętajcie o tym,
Schroniska i Gminy muszą (ustawowo) zabezpieczyć domowe, błąkające się
zwierzęta. Ich miejsce nie jest na ulicy. Stanisław przyjechał do nas z Żywca.

Bardzo chory kocio przez tydzień musiał być hospitalizowany w lecznicy.
Miał zaawansowany koci katar, świerzbowca, pchły, miejsca po kleszczach,
podejrzenie grzybicy (czekamy na wynik badania), stan jamy ustnej
fatalny, początek niewydolności nerek (wet. liczy, że to wczesna faza
związana z aktywną infekcją i jest do wyprowadzenia), odwodnienie, stan
mocnego wychudzenia (można było nauczyć się na nim anatomii). Oprócz
tego Staś nie ma znacznej części ogona (stara sprawa), poszarpane uszy,
zadrapany nos. Tak mniej więcej wygląda (możliwe że kilkuletnia)
bezdomność domowego kota…

W drugim tygodniu umieściliśmy go już w naszym domu tymczasowym Ósme
Niebo, gdzie  bezpieczny pięknieje z dnia na dzień. Jego przemiana w
ciągu kilku dni jest spektakularna. Stał się radosny, śpi spokojnie,
uwielbia jeść i nawet nosa nie chce wyściubić poza swoje pokoje. Dziś
szalał za piłeczką i zabawkami jak mały kociak. Chodzi na człowiekiem
krok w krok, chce spać tylko na rękach, być głaskany, jest dość
gadatliwym przy tym wszystkim.

Stasiem zaopiekujemy się już do końca, do czasu znalezienia mu
najlepszego domu. Prosimy Was jednak o wsparcie datkami byśmy mogli
opłacić rachunek wet. za leczenie, za zakup leków i suplementów, za
utrzymanie – karmę i żwirek.

O jakich kosztach mówimy? Zabieg usuwania zepsutych zębów oraz
czyszczenie kamienia, tydzień hospitalizacji i leczenie kociego kataru,
podstawowa profilaktyka przeciwpasożytnicza, leki wspierające pracę
nerek, suplementy odżywiające – Fortiflora, olej z łososia Omega-3,
preparat na kłaczki, karma mokra dobrej jakości, żwirek. Lekką ręką
wychodzi nam rachunek na co najmniej 1000 zł za leczenie.

☹

 Nasza Pani wet. niestety musi poczekać do zbiórki, resztę wydatkowaliśmy z pieniędzy pozostałych
na rachunku. Osoba, która nam zgłosiła i przywiozła Stasia wsparła go
wpłatą, ale to wystarczyło na pierwszą wizytę wet. i badania krwi.

Będziemy wdzięczni za jakiekolwiek wsparcie dochodzącego do zdrowia po
latach tułaczki koteczka <3

PROŚBA O POMOC

Pomóż nam pomagać. Tylko dzięki Waszej hojności możemy pomóc większej ilości potrzebujących kotów i psów.

Numer konta naszej organizacji : mBank 46 1140 2017 0000 4202 1012 0220

Wpłaty przez PayPal : https://www.paypal.me/BraciaMniejsi

Wpłaty przez system szybkich płatności Dotpay : https://ssl.dotpay.pl/payment/index.php

ID sprzedającego to: 71972

Stowarzyszenie Humanitarno-Ekologiczne „Dla Braci Mniejszych”

OPP 1% KRS 0000324731

www.braciamniejsi.com.pl

Facebook: https://www.facebook.com/dlabracimniejszych

Stasiu w 8 Niebie po zabiegach i w trakcie rekonwalescencji, jest różnica 🙂

Stanisław gdy Go przejęliśmy 🙁